Chłopak jeszcze nie był tu tak długo, chociaż rok to nie mało, by zupełnie zapomnieć, iż ludzie poza szpitalem, byli trochę inni niż Ci z którymi obecnie przebywał na co dzień. Ten budynek był pewnego rodzaju izolatką od normalnego życia, tutaj było prościej. Okej, tak naprawdę będąc tu marnował lata, ale tego jeszcze do końca chyba nie wyczuwał. Poza tym niestety, mimo tego co o sobie myślał, daleko jeszcze było u niego do normalności, tym samym do wypuszczenia.
Raczej nie miał większego powodu, może poza tym, że mu się obecnie wyjątkowo nudziło. Oczywiście mógłby poszukać jakichś kłopotów, narobić cos, ale zawsze powtarzał, że lepiej we dwoje. Tak więc, skoro nie spotkał po drodze nikogo w tym celu odpowiedniego, nogi zaprowadziły go do okienka pielęgniarskiego.
Gdy dziewczyna otworzyła drzwi do klitki, nawet się nie wahał, tylko pozostawił ten pognieciony, plastikowy kubeczek na parapecie i wszedł do pomieszczenia pielęgniarskiego. Z jakiegoś powodu lubił to miejsce. Czyżby chodziło o te ciekawe zapasy różnorakich leków, które były poukładane na półeczkach? Przecież było można tu znaleźć najciekawsze specyfiki, na różne choroby psychiczne, a branie ich przez kogoś zdrowego, albo raczej chorego na co innego, niekiedy miało fajne efekty. No tak, parę razy się przekonał, przecież handel między pacjentami miał się całkiem dobrze.
- Masz absolutną rację – powiedział przenosząc wzrok z medykamentów na dziewczynę. – Jeszcze nie wiem, przyszedłem tu w celach odnalezienia rozrywki – uznał niby to zamyślony, gdy przy tym zdejmował z głowy okulary przeciwsłoneczne, wyglądające zupełnie jak te dla dzieci, o czerwonych obwódkach w kształcie dwóch gwiazdek. Z ciekawości założył je na nos pielęgniarce chcąc ocenić jak będzie w nich wyglądać. Kiedy to zrobił, uśmiechnął się do niej zadowolony ze swojego efektu. No przynajmniej teraz wyglądała weselej. River bowiem odniósł wrażenie, że albo jest przybita tą nudą, albo czymś innym.
- Ostatnio jak byliśmy w parę osób z wolontariuszką w miasteczku, to wziąłem sobie parę takich – powiedział na temat okularów, ponownie rozglądając się po pomieszczeniu, jakby zastanawiając się czy jest tu coś interesującego. W końcu oparł się o ścianę nieopodal biurka kierując wzrok do Alisy. – Wyobraź sobie, że w tym samym dniu ktoś tam rozbił akwarium w zoologicznym i pouciekało im trochę zwierząt, może nawet ktoś ze szpitala? – Zaczął opowiadać zastanawiając się szczególnie nad ostatnimi słowami.