Aria Clara Huxtable
₪ WIEK - 19
₪ CHOROBA - zaburzenia postrzegania rzeczywistości
₪ ODDZIAŁ - ogólny
₪ CZAS POBYTU - półtora roku
₪ POCHODZENIE - Angielka; Londyn
₪ STAN CYWILNY - panna
₪ WIZERUNEK - Julija Steponaviciute
₪ Ma na nadgarstku tatuaż "freedom"; krótko przed jej zgwałceniem jej ojciec - marynarz - zabrał ją na pokład statku, przebrana była za chłopaka i pomagała w kuchni, kiedy padre spuścił ją na chwilę z oczu, kazała zrobić sobie tatuaż i codziennie zakrywała go chustą.
₪ Ma ogromny talent plastyczny, rysuje wszystko, co widzi; ma notes ze swoimi rysunkami, który śmiało można uznać za pamiętnik, jest w nim bowiem mnóstwo scen z jej życia.
₪ Jest przeokropnym śpiochem, śpi kiedy i gdzie się da, nigdy jej tego za wiele.
₪ Kiedyś przeokropnie chciała zostać fryzjerką, miała fioła na punkcie włosów i układała przyjaciołom różnorakie fryzury; szybko jednak odkryła, że to nie jej powołanie, choć fetysz włosów pozostał.
₪ Ma ogromny talent plastyczny, rysuje wszystko, co widzi; ma notes ze swoimi rysunkami, który śmiało można uznać za pamiętnik, jest w nim bowiem mnóstwo scen z jej życia.
₪ Jest przeokropnym śpiochem, śpi kiedy i gdzie się da, nigdy jej tego za wiele.
₪ Kiedyś przeokropnie chciała zostać fryzjerką, miała fioła na punkcie włosów i układała przyjaciołom różnorakie fryzury; szybko jednak odkryła, że to nie jej powołanie, choć fetysz włosów pozostał.
Byłaś jak słońce w tę zimną noc
Jak wielkie szczęście, co zesłał mi los
Lecz nie na długo było cieszyć się nam
Te kłótnie bez sensu, skąd ja to znam.
Jest twardym orzechem do zgryzienia. Z jednej strony bardzo miła z niej dziewczyna, chętnie ci we wszystkim pomoże, chętnie cię wysłucha i doradzi ci, jak radzić sobie z problemami. Jest kreatywna, ma sto pomysłów na godzinę, wszystkie chciałaby zrealizować. Tak teraz, zaraz... JUŻ. Gdyby tylko mogła, uratowałaby świat od zła, nienawidzi przemocy, nie uznaje wyższości ludzi nad innymi stworzeniami. Dla niej wszyscy są równi, najmniejsza mrówka i największy z ludzi zasługują na to samo, na możliwość życia w szczęściu. Jest dzieckiem słońca, cieszy się z najmniejszego nawet osiągnięcia i zaraża cały ośrodek swoim entuzjazmem. Zachęca wszystkich do walki z chorobą, która ich nęka. Wierzy też oczywiście w miłość od pierwszego wejrzenia, chciałaby znaleźć księcia na białym koniu, który wywiózłby ją z tego miejsca gdzieś, gdzie szumi ocean. Do czasu. Zdarzają jej się dni, w których w ogóle nie ma ochoty z nikim rozmawiać, warczy tylko na tych nieszczęśników, którzy mieli pecha i weszli jej w drogę. Ba! W te dni dochodzić może nawet do rękoczynów. I nie chodzi tu o hormony, PMS czy jeszcze inne wymysły. Tak po prostu jest, nie potrzeba powodu. Po prostu budzi się i już wie, że dzisiejsza doba nie będzie przyjemnością tylko katorgą. Snuje się wtedy z kąta w kąt, nie uśmiecha się, patrzy na wszystkich spode łba, nie je. Inaczej nie potrafi, chociaż czasem bardzo by chciała! Naprawdę!Jak wielkie szczęście, co zesłał mi los
Lecz nie na długo było cieszyć się nam
Te kłótnie bez sensu, skąd ja to znam.
I tłumaczyłam, jak naprawdę to jest
Że mam swój świat, a w nim setki tych swoich spraw
A moje gwiazdy to z daleka do mnie lśnią
Śmiechem i łzami witają mój bukowy dom
Nie dajcie się jednak zwieść. Aria nie jest normalna. Najgorsze jest to, że nie choruje na żadną określoną chorobę. Ma delikatne rozdwojenie jaźni, które objawia się częstymi zmianami nastrojów. Ma też pewną nerwicę - otóż nieustannie żuje gumę. Starła sobie już przez to całą płytkę nazębną i przechodziła przez nadwyrężenie żuchwy. Nic jednak nie jest w stanie jej od gumy oderwać. Biada temu, kto spróbuje. Kiedyś lekarze postanowili zabrać jej wszystkie zgromadzone zapasy, przez co zarobili mnóstwo siniaków, zadrapań i guzów. W tej małej dziewczynie mnóstwo jest energii. Nie lubi też na przykład jeść. Uważa to za całkowicie niepotrzebną rzecz. Gdyby nie nadzór opiekunów, pewnie zagłodziłaby się na śmierć, po prostu zapominając, że coś takiego jak jedzenie istnieje. I nie ma to żadnego związku z jej figurą - jest piekielnie chuda z natury. Jej najgorszym jednak schorzeniem jest to, że najzwyczajniej w świecie nie przyjmuje rzeczywistości do wiadomości. Żyje we własnym wykreowanym przez siebie świecie, jakby w innym wymiarze. Często rozmawia z kimś, kogo tak naprawdę nie ma, nie rzadko opowiada jakieś niestworzone historie, będąc przy tym święcie przekonana, iż te wydarzenia naprawdę miały miejsce. Czasami normalnie z tobą rozmawia, a w następnej chwili zaczyna uciekać przed niewidzialnym napastnikiem. Innym razem zaczyna gadać o jakichś istotach, które nigdy nie istniały na Ziemi. Ma własną sztukę, z własnymi aktorami i własną sceną.Że mam swój świat, a w nim setki tych swoich spraw
A moje gwiazdy to z daleka do mnie lśnią
Śmiechem i łzami witają mój bukowy dom
Dlatego tak trudno z nią czasem wytrzymać, nie ma się bladego pojęcia, o czym tak właściwie mowa i co takiego ma się zaraz wydarzyć, ale Aria opowiada o tym z takim przejęciem, że sam zaczynasz się bać i powoli wkraczasz w jej świat. Jest toksyczna dla otocznia, bo potrafi sprzedać swoje urojenia wielu pacjentom. Powoduje, że w ośrodku często panuje chaos.
I czas zakończyć rozważania te
Przy wodospadzie, tam, gdzie słychać śpiew
W źródlanej wodzie, czas zanurzyć dłoń
Już żegnam was, dziś odchodzę stąd
Przy wodospadzie, tam, gdzie słychać śpiew
W źródlanej wodzie, czas zanurzyć dłoń
Już żegnam was, dziś odchodzę stąd
Ciemność była rzeczą cudowna, nie wiedziała, dlaczego większość odczuwa pośród niej irracjonalny strach. Podejrzewała, że chodzi oto, iż zawodzi tu zmysł wzroku, który przecież powszechnie uważany jest za najważniejszy. Nie widzisz i czujesz się dyskomfortowo. Nawet przez myśl ci nie przejdzie, że można go zastąpić pozostałymi zmysłami. Przynajmniej nie na początku. Poza tym wyobraźnia często płata nam w niej figle. Słyszy się jakieś brzęki, ryki czy krzyki, obraz się zamazuje, powstają dziwne cienie. To wszystko tylko psoty ludzkiego umysłu, choć tak bardzo realistyczne. Ale przecież ciemność może być sprzymierzeńcem. Może większość ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy, ale przecież można w niej ukryć łzy i smutek. Coś, czego nie powinno widzieć światło dzienne. Takie właśnie przekonanie miało za niedługi czas zgubić niczego nieświadomą dziewczynę, która obecnie przysiadła na jednej z ławek, wpatrując się w niebo. Otaczała ją niczym niezmącona cisza. I wtedy… cichy odgłos kroków. Odwróciła wzrok w kierunku źródła odgłosów. Mężczyzna. Szybsze bicie serca. Nikogo jeszcze nie wiedziała o tej porze w tym miejscu. Nigdy. Pozorując spokój, nieśpiesznym krokiem ruszyła w stronę bramy. Ale nie zdążyła dojść. Owy nocny spacerowicz pochwycił ją od tyłu za ramiona i przewrócił. Wstrzymała oddech, już chciała krzyknąć, ale nie mogła. Mężczyzna brutalnie zakleił jej usta taśmą klejącą, po czym zaczął błądzić swoimi ogromnymi łapami po jej ciele.
Pierwsza łza za strach.
Stawał się coraz brutalniejszy i śmiały w swoich poczynaniach. Kopała, próbowała za wszelką cenę uwolnić się z jego uścisku. Na nic. Trzymał ją mocno, nie puszczał ani na moment. Wręcz przygniatał ją całym swoim ciężarem do trawy. Już wiedziała, co za chwilę się stanie. Strach wzrastał z każdą minutą.
Druga łza za cierpienie.
W końcu przestał się ograniczać. Zdarł z niej ubrania, jakby delektując się chwilą. Na chwilę czas całkowicie się zatrzymał. Wpatrywała się w podnieconego mężczyznę uwieszonego tuż nad nią. Ostatecznie jednak zamknęła oczy. Nie chciała wpatrywać się w oprawcę. Wyobraziła sobie, że jest daleko stąd. W ciepłym pokoju, wśród delikatnej pościeli… wszystko na nic. Ból był niewyobrażalny.
Trzecia łza za obrzydzenie.
Kiedy mężczyzna skończył, uśmiechnął się do niej zadowolony i pogłaskał po policzku, co jeszcze bardziej spotęgowało poczucie obrzydzenia do tego człowieka. Odwróciła gwałtownie głowę, uciekając od jego dotyku, na co zaśmiał się chrapliwie. A potem zniknął w ciemności, którą uważała za przyjaciółkę. Nie miała pojęcia, ile czasu spędziła jeszcze na mokrej trawie, zanim wstała i opatulając się resztkami ubrań, ruszyła do domu. Ciągle czuła na sobie jego przyśpieszony oddech i pot. Ciągle czuła dotyk jego palców. Nie mogła zapomnieć widoku jego twarzy.
Czwarta łza na zemstę.
Po otępieniu przyszedł czas na bezgraniczną złość za niesprawiedliwość świata. Razem z ojcem udała się na policję, gdzie dokładnie opisała sprawcę. Tam również wykonano jej wszelkie potrzebne badania. Dopiero potem zmyła z siebie ostatnie ślady aktu bestialstwa. Wpatrując się w swoje odbicie, wmawiała sobie, że niedługo wszystko wróci do normy… że ból zniknie i że zapomni, ale wiedziała, iż uraz pozostanie w niej do końca życia. Kiedy złapano owego mężczyznę, pojawiło się w jej sercu coś na kształt triumfu. Już nikogo nie skrzywdzi.
Ostatnia łza za sen.
Każdy kolejny dzień mijał stosunkowo normalnie. Dorastała, zmieniała się, ale w głębi serca nadal pozostawało obrzydzenie. Często też budziła się w środku nocy z krzykiem. W snach pojawiała się scena z przeszłości i nie chciała dać jej spokoju. Powoli narastał w niej strach przed zaśnięciem. Przypisywano jej leki na bezsenność, chodziła na terapię. Niestety, to przestało po pewnym czasie wystarczać, zaczynała zatracać się w swoim świecie, był okres, w którym bała się swojego cienia. W końcu trafiła tutaj, do psychiatryka. Po pół roku wyleczyła się z bezsenności i lęków, ale oderwanie od rzeczywistości i zmiany nastrojów pozostały. Zupełnie, jakby przez gwałt straciła własne "ja".
Pyk. Koniec łez.
Ostatnio zmieniony przez Aria Huxtable dnia Wto Paź 09, 2012 8:16 pm, w całości zmieniany 1 raz