Rzeczywiście tutaj ciężko było o chwilę dla siebie. Nie tylko personel miał urwanie głowy, pacjenci również nie mieli wcale łatwo. Doświadczyć tego na własnej skórze mogła właśnie Demonique, która wiecznie była zaciągana na jakieś rozmowy, które - szczerze mówiąc - mało dawały. Kiedyś jeszcze brała to wszystko do siebie, próbowała walczyć z własną psychiką, robiła, co się dało, ale z czasem stawało się to jedną pieprzoną rutyną. Traktowała to jak coś normalnego, jak oddychanie. Chociaż niedługo nawet oddychanie będzie tutaj dziwnym zjawiskiem. Z czasem również już przestała zwracać uwagę na to, co mówią. Momentami kontrolowała się, na siłę wpychała sobie jedzenie do ust, choć tego akurat żałowała, jak niczego innego. Na wagę przestała wchodzić już dawno, wystarczał jej widok w lustrze. Gdy tylko widziała siebie w lustrze, zbierało jej się na wymioty. U innych nie przeszkadzało jej to, że może mają parę kilogramów więcej, ale ona do tego dopuścić nie mogła. Jej samopoczucie nie poprawiało się nigdy, bo lustro zawsze pokazywało jedno i to samo. Co do homoseksualistów, to było jej obojętne, jakiej kto jest orientacji. Nic oczywiście o poglądach El. nie słyszała i nie wiedziała, ale nawet, jakby się dowiedziała, to traktowałaby to normalnie. Niektórzy uważali to za chorobę, ale Dem zawsze była odmieńcem. Może to i dobrze? Dzięki temu, w gruncie rzeczy, była sobą.
Skinęła nieznacznie głową, słysząc powitanie panny Mullet. Rozejrzała się jeszcze odruchowo, czy na pewno jest tutaj sama. Cóż, nie dostrzegła nikogo innego, toteż została na miejscu, od razu pod ścianą. Czasami marzyła, by być niewidzialną, choć dobrze wiedziała, że jest to niemożliwe. Taka moc by się przydała. Może nie akurat dzisiaj, ale od czasu do czasu... czemu nie.
- Wydaje mi się, że przeziębienie to mój najmniejszy problem, najmniej ważna choroba - mruknęła cicho pod nosem, jednocześnie wreszcie się odzywając. Nie dość, że jej ciało składało się prawie z samych kości, to i letnio była ubrana. Bo czym były niby cieniutkie rajstopy, spodenki i sweter? Właśnie. Podniosła wzrok, by spojrzeć na El. - Siedzisz tutaj sama - skomentowała cicho, choć nie była do końca pewna, czy powiedziała to na głos. - Czemu? - spytała jednak, unosząc brew i nie spuszczając swojego wzroku z kobiety. Jej oczy były dzisiaj wyjątkowo podkrążone.