Jest to jedyna z pracowni zamykana na klucz. Kiedyś lekarze uważali, że jak chorzy będą sobie wyszywać i tworzyć dla siebie coś do ubrania, to ich złe pokłady energii zamienią się w te dobre, ponieważ sami stwierdzą, że się do czegoś nadają i są w stanie cokolwiek stworzyć. Jednak pojawił się tu pewien problem. Pacjenci mieli dostęp do igieł, nożyczek i innych przedmiotów ostrych, co było powodem wielu wypadków w szpitalu. Dlatego postanowili zamknąć owe drzwi i nikogo, pod żadnym pozorem, tu nie wpuszczać. Jednakże jeśli ktoś będzie sprytny, stosunkowo szybko się tu włamie. Jego oczom ukaże się jeden wielki bałagan. Mnóstwo zakurzonych materiałów, stoisk krawieckich. Okna są pozasłaniane starym tiulem, którzy przepuszcza niewielkie promienie słoneczne. Widać, że mole wygryzły w nim wiele dziur. Tak naprawdę nikt tu nie sprząta.
Psychiatryk