Imię i nazwisko: Roxanne Booth
Data urodzenia: 8 kwietnia 1990
Miejsce urodzenia: Los Angeles
Wykonywane zajęcie: wolontariuszka
Stan cywilny: wdowa
Wygląd postaci:
Roxanne nie jest uosobieniem piękna, nigdy się za kogoś takiego nie uważała, tak samo jak nikt nigdy nie odważył się wygłosić o niej takiej opinii.
Zaczynając od początku, wyobraź sobie, że dziewczyna stoi odwrócona do Ciebie plecami. Wysoka, ale drobna, sprawiająca wrażenie odrobinę za chudej niż powinna być, co jest spotęgowane przez jej idealnie dopasowaną czarną bluzkę i rurki. Najpierw zwrócisz uwagę na jej ciemne, długie włosy niezmiennie od lat przycięte prosto i równo, kończące się gdzieś w okolicach talii. Kosmyki w kolorze węgla nie sprawiają wrażenie specjalnie zadbanych i tak też jest w rzeczywistości - Rox niespecjalnie przejmuje się ich przesadną pielęgnacją. Są proste same z siebie, nie sprawiają większych problemów, więc po co obciążać je zbędnymi odżywkami?
W końcu wyczuwa Twoje spojrzenie - charakterystyczne mrowienie odczuwalne na plecach, znane chyba każdemu, sprawia, że dziewczyna odwraca się. Powoli, z ociąganiem i niechęcią, niezainteresowana tym, kto się na nią patrzy. Dopiero teraz możesz dostrzec, że jej włosy z przodu tylko przekraczają ramiona, choć nadal utrzymują się w prostej linii i wcale nie łączą łagodnie z resztą opadającą na plecy.
Brunetka ostatni raz zaciąga się papierosem i ostatecznie zaszczyca Cię nieco obojętnym spojrzeniem ciemnoniebieskich, dużych oczu. Pozorna obojętność jest w nich spotykana zawsze - dopiero gdzieś za tą otoczką kryją się prawdziwe uczucia, które w danej chwili nią targają, jednak tego nie możesz wiedzieć póki dziewczyna na to nie pozwoli.
Nos - całkowicie zwyczajny - ani zbyt drobny ani za duży, z pewnością nie zwróci Twojej uwagi. Dopiero o ustach można się nieco rozpisać. Niewielkie, z uniesionymi kącikami w dość kpiącym geście, często bez powodu, teraz nie drgnęły i nie wyrażają sobą żadnych emocji.
W końcu możesz zobaczyć ją w pełnej okazałości: stoi przodem, jedną ręką obejmując się w talii, a drugą, zajętą, trzyma uniesioną do góry i opiera ją o lewą. Tak wygodniej palić jej papierosa znajdującego się między chudymi palcami oddalonymi ledwie kilka centymetrów od jej wąskich ust.
- Mogę w czymś pomóc czy po prostu chcesz na mnie popatrzeć? - zagaduje spokojnym, dość cichym tonem i unosi do góry cienką brew oczekując odpowiedzi. W tym samym momencie peszysz się, odwracasz i odchodzisz. Nie ma w tym nic dziwnego, większość ludzi właśnie w taki sposób na nią reaguje.
Charakter postaci:
Roxanne od małego brała przykład z rodziców. To od nich nauczyła się bezgranicznego zaufania do bliskich - w końcu większą część roku spędzali osobno, a mimo to nie dochodziło do scen zazdrości, czy kłótni. Każde miało swoje priorytety i chociaż z pozoru żyli osobno, w rzeczywistości cały czas się wspierali i tworzyli wokół córki otoczkę szczęścia i miłości. Taka też jest Rox - jej obecność wydaje się być uspokajająca. Być może ze względu na ciepły uśmiech, a może bystre oczy dodające otuchy każdym spojrzeniem. Jeszcze jakiś czas temu można było powiedzieć, że jest naiwną romantyczką, która wzrusza się na filmach o miłosnej tematyce, cieszy się z każdej róży, kolacji przy świecach, chłonie czułe słowa i rozpływa się gdy ma u swojego boku mężczyznę, któremu na niej należy. Wszystko trochę zmieniło się po śmierci męża. Roxanne snuła się z kąta w kąt, zastanawiając jak to możliwe, że wszystko to, w co wierzyła, jest kłamstwem. Mieli być ze sobą do końca życia, dlaczego zostało jej to odebrane? Oczywiście nadal wierzy w miłość. I nadal leczy się z miłości do swojego męża, jednak szczęśliwe zakończenia zostały już dawno wyrzucone z jej wyimaginowanych scenariuszy. Miała swoją szansę, spotkała swoją drugą połówkę, więcej szans na miłość nie będzie, jak sama sobie powtarza.
Po wypadku samochodowym ukochanego stała się dużo bardziej skryta. Nadal uśmiecha się wszystkich wokół, stara zarażać pozytywną energią, ale w jej oczach brakuje blasku, a słowa nie układają się w długie zdania, z których tworzyły się zwykle ciekawe historie opowiadane przez nią z ogromnym zapałem. Nie opowiada o swojej przeszłości, tworzy barierę ochronną. Znajomi z Nowego Jorku tak naprawdę wiedzą o dziewczynie niewiele, tylko tyle, ile sama zechciała im powiedzieć. Jej indywidualizm pogłębił się jeszcze bardziej. Nie stroni od ludzi, skąd. Jest za to przekonana, że zawsze będzie mogła liczyć tylko na siebie. Dożyje starości jako wdowa, zostanie nią do końca życia. Nigdy więcej się z nikim nie zwiąże, nigdy nie będzie miała dzieci ani nowego męża. Póki co, trzyma się owego gorzkiego postanowienia, które jest całkowicie sprzeczne z uczuciami. Roxanne tak naprawdę łaknie miłości - nie takiej, która będzie trwała ledwie rok, nie takiej, która skończy niespodziewanie, nagle i zostawi po sobie jedynie ogromny ból. Chciałaby czegoś mocnego i prawdziwego, ale przecież miała już swoją szansę, prawda? Jest przekonana, że drugiej nigdy nie dostanie.
Historia postaci:
Na początek wypadałoby wspomnieć co nieco o rodzicach dziewczyny. I nie ma tutaj miejsca na wielką miłość od pierwszego wejrzenia, masę romantycznych wieczorów czy inny motyw godny komedii romantycznej albo chociaż taniego romansu, w którym zaczytują się samotne kobiety po trzydziestce.
Rodzina Roxanne tworzy z pozoru mieszankę wybuchową. Matka modelka, skupiona na swojej karierze od najmłodszych lat, zawsze stawiała wybieg na pierwszym miejscu. Mimochodem w jej życiu pojawił się ojciec dziewczyny, artysta malarz zauroczony samodzielnością kobiety i jej twardym stąpaniem po ziemi. Tak długo kręcił się wokół kobiety aż odwzajemniła jego uczucie - a warto wspomnieć, że zajęło mu to całe trzy lata. Nigdy nie wzięli ślubu, nie mają go do dzisiaj, uważając to za zbędny papierek.
Ona jeździła po całym świecie i brała udział w największych pokazach mody, on zaszywał się w swoim apartamencie i malował. Po trzech latach związku, w większości spędzonym na odległość, na świat przyszła Roxanne krzyżując plany matki, która - o dziwo - ze spokojem przyjęła fakt, że jest w ciąży i musi zrobić sobie krótką przerwę w karierze. A przerwa faktycznie była krótka, bo trwała zaledwie pół roku. Tylko tyle kobieta potrzebowała żeby wrócić do swojej formy i zostawić dziecko z niańką. Mimo to, starała się spędzać z nią każdą wolną chwilę, tak samo jak jej ojciec, który przebywał z dziewczynką dużo częściej. Jako małe dziecko, Rox biegała umazana farbkami i skupiała się na zabawach rozwijających wyobraźnię i twórcze myślenie. Chodziła z tatą na wystawy, słuchała jak czyta jej książki i odwiedzała muzea wyrastając na rozsądną młodą dziewczynę z wyrobionymi poglądami na określone tematy. Nigdy nie dała się wciągnąć w żadne elity, ani dziwne sprzeczki szkolne, stawiając na swój indywidualizm i zawsze się go trzymając.
Mając siedemnaście lat, zdecydowała się na niemal całkowite usamodzielnienie i chęć poznania świata. Matka przyjęła to z aprobatą, ojciec - który zawsze należał do tych bardziej troskliwych i traktujących córkę jak oczko w głowie - nie zgadzał się przed długi okres czasu aż w końcu uległ i pozwolił jej wyjechać. Tym sposobem Roxanne znalazła się w Londynie, tam kończąc swoją edukację. Matka i ojciec dość często ją odwiedzali, a ona całkiem nieźle sobie radziła w pojedynkę, zadowolona, że tak szybko udało się jej usamodzielnić, choć rodzice nadal przysyłali jej pieniądze. Bez tego zapewne nie poradziłaby sobie aż tak dobrze.
Mając dziewiętnaście lat poznała mężczyznę starszego o trzy lata. I trzeba tutaj podkreślić, że Roxanne niebywale różniła się od swojej matki - wierzyła w miłość od pierwszego wejrzenia, tak samo jak wierzyła w drugie połówki, związki do końca życia i inne naiwne rzeczy, w których się zakochiwała czytając bzdurne książki. Dlatego nie należy się dziwić tym, że postanowiła związać się ze swoim ukochanym na stałe zaledwie po roku związku. Ślub nie był huczny - cichy, romantyczny, w małej kapliczce. Jedynie najbliżsi przyjaciele, rodzice i rodzeństwo państwa młodych. Roxanne stała się najszczęśliwszą kobietą na Ziemi, przekonana, że właśnie wzięła ślub z mężczyzną, z którym spędzi resztę życia. Nie udało się. Sześć dni po ślubie, jako że para nie miała czasu na miesiąc miodowy i wróciła do swoich zajęć, mąż Roxanne zginął w wypadku samochodowym. Kobieta nie mogła znaleźć sobie miejsca w Londynie, zbyt rozbita stratą ukochanego. Spędziła tam jeszcze trochę czasu, spakowała walizki i przeniosła się do tutaj gdzie stara sobie ułożyć życie na nowo i znaleźć jakieś zajęcie.
Ciekawostki, tajemnice:
• była zamężna dokładnie sześć dni
• jest przekonana, że nigdy więcej się z nikim nie zwiąże
• jest wegetarianką
• uwielbia oglądać musicale
• mówi płynnie po szwedzku
• spędza na basenie dwie godziny dziennie
• ma drobną, niewyraźnie odznaczającą się bliznę na nadgarstku
• nie przeklina
• jej mąż był jej pierwszą miłością
Doświadczenie zawodowe: -
Rezerwowany wygląd: jakaś pani z deviantart
Dodatkowe uwagi: -
Data urodzenia: 8 kwietnia 1990
Miejsce urodzenia: Los Angeles
Wykonywane zajęcie: wolontariuszka
Stan cywilny: wdowa
Wygląd postaci:
Roxanne nie jest uosobieniem piękna, nigdy się za kogoś takiego nie uważała, tak samo jak nikt nigdy nie odważył się wygłosić o niej takiej opinii.
Zaczynając od początku, wyobraź sobie, że dziewczyna stoi odwrócona do Ciebie plecami. Wysoka, ale drobna, sprawiająca wrażenie odrobinę za chudej niż powinna być, co jest spotęgowane przez jej idealnie dopasowaną czarną bluzkę i rurki. Najpierw zwrócisz uwagę na jej ciemne, długie włosy niezmiennie od lat przycięte prosto i równo, kończące się gdzieś w okolicach talii. Kosmyki w kolorze węgla nie sprawiają wrażenie specjalnie zadbanych i tak też jest w rzeczywistości - Rox niespecjalnie przejmuje się ich przesadną pielęgnacją. Są proste same z siebie, nie sprawiają większych problemów, więc po co obciążać je zbędnymi odżywkami?
W końcu wyczuwa Twoje spojrzenie - charakterystyczne mrowienie odczuwalne na plecach, znane chyba każdemu, sprawia, że dziewczyna odwraca się. Powoli, z ociąganiem i niechęcią, niezainteresowana tym, kto się na nią patrzy. Dopiero teraz możesz dostrzec, że jej włosy z przodu tylko przekraczają ramiona, choć nadal utrzymują się w prostej linii i wcale nie łączą łagodnie z resztą opadającą na plecy.
Brunetka ostatni raz zaciąga się papierosem i ostatecznie zaszczyca Cię nieco obojętnym spojrzeniem ciemnoniebieskich, dużych oczu. Pozorna obojętność jest w nich spotykana zawsze - dopiero gdzieś za tą otoczką kryją się prawdziwe uczucia, które w danej chwili nią targają, jednak tego nie możesz wiedzieć póki dziewczyna na to nie pozwoli.
Nos - całkowicie zwyczajny - ani zbyt drobny ani za duży, z pewnością nie zwróci Twojej uwagi. Dopiero o ustach można się nieco rozpisać. Niewielkie, z uniesionymi kącikami w dość kpiącym geście, często bez powodu, teraz nie drgnęły i nie wyrażają sobą żadnych emocji.
W końcu możesz zobaczyć ją w pełnej okazałości: stoi przodem, jedną ręką obejmując się w talii, a drugą, zajętą, trzyma uniesioną do góry i opiera ją o lewą. Tak wygodniej palić jej papierosa znajdującego się między chudymi palcami oddalonymi ledwie kilka centymetrów od jej wąskich ust.
- Mogę w czymś pomóc czy po prostu chcesz na mnie popatrzeć? - zagaduje spokojnym, dość cichym tonem i unosi do góry cienką brew oczekując odpowiedzi. W tym samym momencie peszysz się, odwracasz i odchodzisz. Nie ma w tym nic dziwnego, większość ludzi właśnie w taki sposób na nią reaguje.
Charakter postaci:
Roxanne od małego brała przykład z rodziców. To od nich nauczyła się bezgranicznego zaufania do bliskich - w końcu większą część roku spędzali osobno, a mimo to nie dochodziło do scen zazdrości, czy kłótni. Każde miało swoje priorytety i chociaż z pozoru żyli osobno, w rzeczywistości cały czas się wspierali i tworzyli wokół córki otoczkę szczęścia i miłości. Taka też jest Rox - jej obecność wydaje się być uspokajająca. Być może ze względu na ciepły uśmiech, a może bystre oczy dodające otuchy każdym spojrzeniem. Jeszcze jakiś czas temu można było powiedzieć, że jest naiwną romantyczką, która wzrusza się na filmach o miłosnej tematyce, cieszy się z każdej róży, kolacji przy świecach, chłonie czułe słowa i rozpływa się gdy ma u swojego boku mężczyznę, któremu na niej należy. Wszystko trochę zmieniło się po śmierci męża. Roxanne snuła się z kąta w kąt, zastanawiając jak to możliwe, że wszystko to, w co wierzyła, jest kłamstwem. Mieli być ze sobą do końca życia, dlaczego zostało jej to odebrane? Oczywiście nadal wierzy w miłość. I nadal leczy się z miłości do swojego męża, jednak szczęśliwe zakończenia zostały już dawno wyrzucone z jej wyimaginowanych scenariuszy. Miała swoją szansę, spotkała swoją drugą połówkę, więcej szans na miłość nie będzie, jak sama sobie powtarza.
Po wypadku samochodowym ukochanego stała się dużo bardziej skryta. Nadal uśmiecha się wszystkich wokół, stara zarażać pozytywną energią, ale w jej oczach brakuje blasku, a słowa nie układają się w długie zdania, z których tworzyły się zwykle ciekawe historie opowiadane przez nią z ogromnym zapałem. Nie opowiada o swojej przeszłości, tworzy barierę ochronną. Znajomi z Nowego Jorku tak naprawdę wiedzą o dziewczynie niewiele, tylko tyle, ile sama zechciała im powiedzieć. Jej indywidualizm pogłębił się jeszcze bardziej. Nie stroni od ludzi, skąd. Jest za to przekonana, że zawsze będzie mogła liczyć tylko na siebie. Dożyje starości jako wdowa, zostanie nią do końca życia. Nigdy więcej się z nikim nie zwiąże, nigdy nie będzie miała dzieci ani nowego męża. Póki co, trzyma się owego gorzkiego postanowienia, które jest całkowicie sprzeczne z uczuciami. Roxanne tak naprawdę łaknie miłości - nie takiej, która będzie trwała ledwie rok, nie takiej, która skończy niespodziewanie, nagle i zostawi po sobie jedynie ogromny ból. Chciałaby czegoś mocnego i prawdziwego, ale przecież miała już swoją szansę, prawda? Jest przekonana, że drugiej nigdy nie dostanie.
Historia postaci:
Na początek wypadałoby wspomnieć co nieco o rodzicach dziewczyny. I nie ma tutaj miejsca na wielką miłość od pierwszego wejrzenia, masę romantycznych wieczorów czy inny motyw godny komedii romantycznej albo chociaż taniego romansu, w którym zaczytują się samotne kobiety po trzydziestce.
Rodzina Roxanne tworzy z pozoru mieszankę wybuchową. Matka modelka, skupiona na swojej karierze od najmłodszych lat, zawsze stawiała wybieg na pierwszym miejscu. Mimochodem w jej życiu pojawił się ojciec dziewczyny, artysta malarz zauroczony samodzielnością kobiety i jej twardym stąpaniem po ziemi. Tak długo kręcił się wokół kobiety aż odwzajemniła jego uczucie - a warto wspomnieć, że zajęło mu to całe trzy lata. Nigdy nie wzięli ślubu, nie mają go do dzisiaj, uważając to za zbędny papierek.
Ona jeździła po całym świecie i brała udział w największych pokazach mody, on zaszywał się w swoim apartamencie i malował. Po trzech latach związku, w większości spędzonym na odległość, na świat przyszła Roxanne krzyżując plany matki, która - o dziwo - ze spokojem przyjęła fakt, że jest w ciąży i musi zrobić sobie krótką przerwę w karierze. A przerwa faktycznie była krótka, bo trwała zaledwie pół roku. Tylko tyle kobieta potrzebowała żeby wrócić do swojej formy i zostawić dziecko z niańką. Mimo to, starała się spędzać z nią każdą wolną chwilę, tak samo jak jej ojciec, który przebywał z dziewczynką dużo częściej. Jako małe dziecko, Rox biegała umazana farbkami i skupiała się na zabawach rozwijających wyobraźnię i twórcze myślenie. Chodziła z tatą na wystawy, słuchała jak czyta jej książki i odwiedzała muzea wyrastając na rozsądną młodą dziewczynę z wyrobionymi poglądami na określone tematy. Nigdy nie dała się wciągnąć w żadne elity, ani dziwne sprzeczki szkolne, stawiając na swój indywidualizm i zawsze się go trzymając.
Mając siedemnaście lat, zdecydowała się na niemal całkowite usamodzielnienie i chęć poznania świata. Matka przyjęła to z aprobatą, ojciec - który zawsze należał do tych bardziej troskliwych i traktujących córkę jak oczko w głowie - nie zgadzał się przed długi okres czasu aż w końcu uległ i pozwolił jej wyjechać. Tym sposobem Roxanne znalazła się w Londynie, tam kończąc swoją edukację. Matka i ojciec dość często ją odwiedzali, a ona całkiem nieźle sobie radziła w pojedynkę, zadowolona, że tak szybko udało się jej usamodzielnić, choć rodzice nadal przysyłali jej pieniądze. Bez tego zapewne nie poradziłaby sobie aż tak dobrze.
Mając dziewiętnaście lat poznała mężczyznę starszego o trzy lata. I trzeba tutaj podkreślić, że Roxanne niebywale różniła się od swojej matki - wierzyła w miłość od pierwszego wejrzenia, tak samo jak wierzyła w drugie połówki, związki do końca życia i inne naiwne rzeczy, w których się zakochiwała czytając bzdurne książki. Dlatego nie należy się dziwić tym, że postanowiła związać się ze swoim ukochanym na stałe zaledwie po roku związku. Ślub nie był huczny - cichy, romantyczny, w małej kapliczce. Jedynie najbliżsi przyjaciele, rodzice i rodzeństwo państwa młodych. Roxanne stała się najszczęśliwszą kobietą na Ziemi, przekonana, że właśnie wzięła ślub z mężczyzną, z którym spędzi resztę życia. Nie udało się. Sześć dni po ślubie, jako że para nie miała czasu na miesiąc miodowy i wróciła do swoich zajęć, mąż Roxanne zginął w wypadku samochodowym. Kobieta nie mogła znaleźć sobie miejsca w Londynie, zbyt rozbita stratą ukochanego. Spędziła tam jeszcze trochę czasu, spakowała walizki i przeniosła się do tutaj gdzie stara sobie ułożyć życie na nowo i znaleźć jakieś zajęcie.
Ciekawostki, tajemnice:
• była zamężna dokładnie sześć dni
• jest przekonana, że nigdy więcej się z nikim nie zwiąże
• jest wegetarianką
• uwielbia oglądać musicale
• mówi płynnie po szwedzku
• spędza na basenie dwie godziny dziennie
• ma drobną, niewyraźnie odznaczającą się bliznę na nadgarstku
• nie przeklina
• jej mąż był jej pierwszą miłością
Doświadczenie zawodowe: -
Rezerwowany wygląd: jakaś pani z deviantart
Dodatkowe uwagi: -
niestety, nie posiadam galerii tej pani