Jak mogłam pozwolić sobie na zdradzanie tajemnic? Trzymaj lepiej język za zębami, Lolita. Nie jesteś najlepsza w fałszywych uśmiechach, a Chaira rozszyfruje każde teatralne zagranie.
Jakiż ten człowiek jest brudny. Odrażający. Nie mogę na niego patrzeć. Nie mogę.
Dlaczego tak piszę? Chyba tylko dlatego, że boję się, że ktoś to przeczyta. Chociaż Chaira już wie. Doskonale wie.
Czemu nie wybrałam sobie kogoś innego? Czemu ta idiotyczna pompa do krwi jest taka głupia?
Kochany Austin zawsze ma rację. Chyba powinnam go słuchać. Przecież też tu był.
"Spójrz sobie w oczy, Anne, i powiedz - pomogli ci?". Nie, braciszku. Ale nie wiem, czy ktokolwiek potrafi.
Astera jako jedyna pozostaje w szpitalu, gdy wszyscy wychodzą do ogrodu. Ona i ja. Szkoda, że moje próby nawiązania kontaktu mają taki mizerny skutek. Jest w niej coś hipnotyzującego.
Przyjaźń to względna sprawa, wartość, której nie jestem w stanie określić. Któż wie, jak to się skończy. Ja nie będę przecież żyć radośnie w ogrodach, Hope umiera, gdy śnieg zapada się pod jej "ciężarem". Ale staramy się wytrzymać, jako przyjaciółki. Ze sobą.
Tak, chyba jednak mam przyjaciół w tym szpitalu. Nie rozumiem tylko, dlaczego Emily tak upiera się, żebym przełamała strach. Dlaczego nie może zrozumieć, że to już immamentne, że dławi mnie od środka i nie potrafię ot, tak, wyjść...
Któż by się tego spodziewał! Podczas dzisiejszej terapii Alisie wyrwało się, że jestem jej ulubioną pacjentką. Może to mój długi staż i przywiązanie?
W pewien sposób, niesamowicie zasmuciła mnie ta wiadomość.
Sophie daje mi nadzieję, że są jeszcze jacyś porządni lekarze w Brygidzie.