Psychiatryk
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

PBF osadzony w 1956 roku w szpitalu psychiatrycznym. To miejsce to nie tylko ciężkie przypadki, wyszkolona kadra, ale i tajemnicze morderstwa.


You are not connected. Please login or register

Salon

4 posters

Go down  Wiadomość [Strona 1 z 1]

1Salon             Empty Salon Nie Maj 29, 2011 3:51 pm

Shirley Ainsworth

Shirley Ainsworth
Admin

Miejsce, w którym głównie męska część pacjentów spędza większość czasu. Szpital nie ma problemów z funduszami, dlatego pacjenci mają do dyspozycji wiele różnych rozrywek. Oprócz dwóch dużych kanap na środku pokoju, znajduje się tam również stół do piłkarzyków. Chłopcy mogą również oglądać tam telewizję, jednak większość programów, które chcieliby widzieć, została zablokowana. Oficjalnie dziewczęta nie mają tam wstępu po godzinie 23.

http://www.drpg.xt.pl

2Salon             Empty Re: Salon Nie Cze 05, 2011 5:28 pm

Fabien Scorringe

Fabien Scorringe

Fabien siedział na jednej z kanap, zawzięcie uderzając nogą w kanapę w rytm jednej z piosenek, które dręczyły jego umysł od dobrej godziny. Lewa dłoń namiętnie ściskała papierosa, unosząc go co jakiś czas na wysokość niepełnych warg. Moment w którym dym wypełniał jego płuca, podsumowywał krótkim uśmiechem, by następnie wypuścić trującą substancję, mrużąc przy tym powieki. Bez większego zainteresowania wodził spojrzeniem zielonych tęczówek po ogromnym salonie, pełnym gier i telewizorów. Doprawdy, pojęcia nie miał po co wariatom te wszystkie rzeczy. Wątpił by którykolwiek z nich był w stanie docenić uroki tych rozrywek. Póki co siedział sam, znudzony własnym towarzystwem i zachwycony urokami dymu tytoniowego. Rozpychał się na kanapie jak tylko można, wiercił się niemal bez przerwy by znaleźć odpowiednią pozycję na niewygodnym meblu. Jednym słowem był tym wszystkim niezwykle znudzony. Pożałował, że obok niego nie ma nikogo do przeprowadzenia normalnej rozmowy i jednocześnie prosił by nie władował się tu żaden z lekarzy, pielęgniarzy czy ktokolwiek kto mógłby począć czepiać się o tlącego się w jego dłoni papierosa, którego przemycenie było niezwykle trudne.

3Salon             Empty Re: Salon Nie Cze 05, 2011 6:28 pm

Hope Henderson

Hope Henderson

Hope sama nie wiedziała, co skłoniło ją do tego, by przybyć do salonu na drugim piętrze. Przeważnie bywała w tym, położonym piętro wyżej, który był przeznaczony specjalnie dla dziewcząt. Tam spędzała swój wolny czas. Tak, ten, pomiędzy posiłkami (których nienawidziła, bo nie znosiła, gdy ktoś zmuszał ją do jedzenia, gdy tego nie chciała) i odwiedzinami w gabinecie pani Sophie, które też dzierżyła, bo musiała (bo kto lubi, gdy wmawiają ci, że jesteś chory, gdy wydaje ci się, że jesteś zdrowy i trzymają cię w szpitalu psychiatrycznym na siłę). Zazwyczaj tam go spędzała. Bo czasem zapuszczała się w inne zakątki szpitala, jak choćby dziś. Faktem jest, że przyszła, zbliżając się cicho, prawie niezauważenie. Zresztą, zawsze tak się poruszała, nie można było odmówić swoistej gracji jej ruchom, choć może na pierwszy rzut oka nie było tak tego widać.
Trochę spłoszyła się, gdy po wejściu do środka zobaczyła, że nie jest sama. Bo, choć mogła się z tym liczyć, to jednak miała jakaś nikłą nadzieję na samotność. Wszak pogoda była na tyle dobra, że większość pacjentów wychodziła na zewnątrz. Ona nie chciała. Bo bała się, że pszczoła ją użądli i umrze. A ona nie chciała umrzeć.
Na szczęście w sali był Fabien, a nie kogoś, kogo by nie znosiła.
- Musisz tak palić? - zapytała z czystej ciekawości, może z odrobiną troski.
Usiadła na kanapie i zerkała na Fabiena, zaraz jednak przenosząc wzrok na ścianę.

4Salon             Empty Re: Salon Nie Cze 05, 2011 6:54 pm

Fabien Scorringe

Fabien Scorringe

Hope zachowała niezwykłą dyskrecję, niepostrzeżenie wślizgnęła się do pomieszczenia, nie burząc złudnego przekonania Fabiena jakoby był on tu jedyną żywą duszą. Dopiero gdy do jego uszu doszedł subtelny głos blondynki, wzdrygnął się nieznacznie i odruchowo spojrzał na postać dziewczyny. Była chuda, jak zwykle. Kości obojczyków niemal przebijały trupio bladą skórę, dając odczucie, że istota ta jest krucha i słaba. Nie bez powodu. Scorringe miał spore kłopoty z każdym gestem. Nawet zwykłe uściśnięcie jej dłoni budziło w nim lęk, tak chude i słabe ręce mogły się złamać pod małym naciskiem siły, a przynajmniej takie sprawiały wrażenie.
W odpowiedzi wzruszył delikatnie ramionami. Nie pozbawi się przyjemności palenia, mowy nie ma.
- Musi ci to przeszkadzać ? - Zapytał, obserwując jak tępo wpatruje się w ścianę. Intrygowało go to. Potrafiła być tak spokojna, a za chwilę wrzeszczeć i zatracać się w swoim gniewie. Zaciągnął się po raz ostatni, a następnie rzucając papierosa pod nogi, zgniótł go butem.
- Już po obiedzie ? - Rzucił złośliwe, świadom, że posiłek musiał być jak zwykle ubogi. Dobra, chciał ją też trochę podpuścić, bo skoro nie może na siłę w nią wpychać jedzenia to chociaż czasami jakąś uwagę rzucić musi.

5Salon             Empty Re: Salon Nie Cze 05, 2011 7:57 pm

Hope Henderson

Hope Henderson

Nie musiał ściskać jej dłoni. Nie musiał w ogóle jej dotykać, jeśli nie chciał. Jeśli bał się, że ta krucha budowla, jaką było obecnie jej ciało, rozpadnie się w pył. Ale przynajmniej dostrzegał to, czego ona nie widziała. Ale co z tego, skoro nie mógł nic z tym zrobić? Ona bagatelizowała wszelkie objawy wskazujące na to, że działo się z nią coś niedobrego. Poniekąd żyła w świecie własnych imaginacji i... widziała ze świata rzeczywistego tylko to, co chciała widzieć. Albo, do czego zobaczenia ją zmuszano. Bo nie wierzyła w to, co mówiono na temat jej wyglądu. Przynajmniej w to, co było prawdą. Natomiast chętnie wierzyła w kłamstwa - tak łatwo. Zbyt łatwo. Co bywało dla niej zgubne.
- Tylko zapytałam - odparła, zatrzymując na dłuższą chwilę wzrok na chłopaku. Pamiętała jeszcze, jak uczono ją, że trzeba patrzeć w oczy rozmówcy. Jednak do końca nigdy nie wyzbyła się nawyku mówienia do ściany. - Nie, nie przeszkadza mi to - dodała, teraz gapiąc się w sufit. Jeszcze była daleka od gniewu. Jeszcze.
- Tak, po obiedzie - odpowiedziała, a w jej głosie można było wyczuć nieskrywane zdenerwowanie. Nie znosiła, gdy mówił do niej w ten sposób.

6Salon             Empty Re: Salon Pon Cze 06, 2011 6:06 pm

Fabien Scorringe

Fabien Scorringe

Hope była niewolnicą własnego umysłu. Zaabsorbowana troską o własną wagę, zagłębiała się w wyobrażenia o swojej domniemanej nadwadze. Rozumowała sposób którego Fabien nie rozumiał i którego pojąć nie chciał. Scorringe nie wierzył w nic, ani w kłamstwa ani w prawdę, która padała z ust innych. By komuś bezgranicznie zawierzyć, nie mając na to dowodu, musiałby obdarzyć taką osobę zaufaniem.
- To dobrze. - Odparł, siląc się na delikatny uśmiech. Wzroku Hope unikał, bynajmniej nie z jej powodu. Rzadko komu kiedykolwiek pozwala poznać kolor tęczówek, uznając, że zbyt wiele się w nich kryje. Oczy są zwierciadłem duszy, a dusza Fabiena była chroniona przed wścibskimi oczętami innych.
- Nie irytuj się. - Usłyszawszy irytację w jej głosie, westchnął głośno, a następnie ujął swym ramieniem, drobną sylwetkę dziewczyny. - Nawet nie mogę cię porządnie przytulić bo kości ci wystają. - Dodał, spoglądając wymownie na jej sylwetkę. Trzeba ją przecież uświadomić, że takie chudzielce nie podobają się facetom.

7Salon             Empty Re: Salon Pon Cze 06, 2011 6:25 pm

Tosia

Tosia

Na wszystkie kręgi umiłowanego do granic możliwości Piekła, jak to cudownie, że jej zamówienie przyszło akurat w ten dzień! To nic, że owa data nie posiadała żadnego specjalnego znaczenia zapisanego w kalendarzu. Madeleine wychodziła z założenia, że każdy poranek przybliża ludzkość do Sądu Ostatecznego, a ten fakt sam w sobie dawał powód do radości. Prawdopodobnie tylko dzięki tej świadomości nie nabawiła się jeszcze jakichś pozbawionych sensu depresji czy Samael raczy wiedzieć czego. W końcu to ona, ONA, była gwarancją zbliżającej się Apokalipsy. To ona, nikt inny, została wybrana przez Anioła Śmierci do wypełnienia tak ważnej misji! Ona spowoduje, że sparaliżowane strachem społeczeństwo zatańczy we własnej krwi w rytm symfonii zniszczenia. Tak czy inaczej, odbiega to trochę od głównego tematu, jakim była ściskana przez dziewczynę paczka. Zbiegająca po schodach trzeciego piętra pacjentka lawirowała wśród przemieszczających się pacjentów, nie zwracając na nich nawet najmniejszej uwagi. Zmierzała do konkretnego celu, jakim był salon na drugim poziomie szpitala. A droga niemiłosiernie dłużyła się z każdym jej krokiem. Ostatecznie dotarła tam po kilku minutach. I to był największy błąd. Gdyby tylko przyszła nieznacznie wcześniej, ach! Boże, skoro tak kochasz swe dzieci, czemuś na to pozwolił, co?
- Och, przeszkadzam? - spytała nieco przesłodzonym tonem i wykrzywiła wargi w półuśmiechu. Nie dając im czasu na jakąkolwiek odpowiedź, bezceremonialnie ruszyła do przodu i usadowiła się między nimi, oddzielając tym samym Fabiena od słodkiej Hope. - Co u ciebie, aniołku? Dalej żywisz się powietrzem? - zagadnęła dziewczynę niby uprzejmie, chociaż trzeba być ślepym lub głuchym, by nie dostrzec jej ewidentnej zazdrości o przebywającego tu osobnika płci przeciwnej.

http://psychiatryk.web-rpg.org

8Salon             Empty Re: Salon Pon Cze 06, 2011 7:04 pm

Hope Henderson

Hope Henderson

Ona miała swój własny sposób na życie, którego nie radziłabym powtarzać ani z którego czerpać wzorców. Bo to była czysta destrukcja, na każdym kroku wykalkulowana, subtelna i zauważalna dopiero wtedy, gdy zbliżała się już do celu. Bo ile tak naprawdę zostało Hope tego życia? To, że jej organizm, wycieńczony głodówkami, jeszcze pracował i tak było cudem.
Nie dziwne, że nie chciał dać się poznać. Ona unikała wzroku dlatego właśnie, że zbyt łatwo można było ją przez to odkryć. A tyle miała do ukrycia.
- Jakie kości? - zapytała, patrząc na swój obojczyk. Ona nie widziała żadnych kości, ona widziała tłuste ciało. Potem spojrzała na ręce, na brzuch i wszędzie widziała tłuszcz, ogromną jego ilość. - Masz przywidzenia.
Potem do sali wpadła Madeleine i Hope nie wiedziała, czy cieszyć się z tego powodu, czy raczej nie. Zawsze czuła się przy niej dziwnie, szczególnie, gdy przebywał jeszcze z nimi Fabien, tak jak teraz. Bo o co tak naprawdę mgła być Francuzka zazdrosna? O Hope? Tego chudzielca, choć myślała ona o sobie jak o grubasce? Na co ta zazdrość?
- Nie musisz tego wiedzieć - odparła cicho, nie rozumiejąc, o co tak naprawdę chodziło Madeleine.

9Salon             Empty Re: Salon Pon Cze 06, 2011 7:31 pm

Fabien Scorringe

Fabien Scorringe

- Przywidzenia ? - Nieznacznie uniósł brwi, spojrzeniem obrzucając jej szczupłą sylwetkę po raz kolejny. - Pierdolisz, wyglądasz jak szkielet.
Hope była przeraźliwie chuda, nie do pojęcia było, że mogła sądzić inaczej lub widzieć niedoskonałości w postaci tłuszczu na swoim ciele. Nie miał pojęcia jak jej może jeszcze przetłumaczyć, że osiągnęła już stopień doskonałości, a nawet zaszła daleko za niego doprowadzając się do tragicznego stanu. Mógł jedynie wzruszyć ramionami i to właśnie zrobił. Świata na siłę zbawiać nie będzie i tak już dużo, w swoim mniemaniu, pomógł Hope. Skoro nie chciała jego dobrych rad to nie, płakać nad tym nie będzie.
Miał w planach wydobycie z kieszeni kolejnego papierosa, gdy do sali wkroczyła Madeleine. Nie mógł się oprzeć myśli, że nawet ignorując go i poświęcając pierwsze zdanie Hope, nadal działa na niego tak samo. Mimowolnie uśmiechnął się delikatnie, niemal od razu, dyskretnie, obejmując ją dłońmi w pasie. Był niezwykle rad, że wepchnęła się pomiędzy nich, bo całkiem przyjemnie było mieć ją obok siebie.
- Odpuść sobie, co. - Rzekł w jej stronę, dostatecznie cicho by usłyszała to jedynie ona. Bezbłędnie udało mu się dostrzec fałszywość w tonie Mad i wspaniałomyślnie postanowił bronić Hope.

10Salon             Empty Re: Salon Pon Cze 06, 2011 7:47 pm

Tosia

Tosia

Jakże było jej przykro, że przerwała tę pasjonującą konwersację między dwójką pacjentów. Swoją drogą, ależ komicznie się dobrali! On, cały w tatuażach, z papieroskiem, typowy bad boy, a obok niego taki niewinny szkielecik, który spokojnie mógłby robić za eksponat na studiach medycznych. Nie ma co, doprawdy świetne połączenie. Byli stworzeni na zasadzie kontrastu, o! Trudne stwierdzenia są ogromnie fascynujące. Szkoda tylko, że nie miała jeszcze okazji pochwalić się nimi w tak doborowym towarzystwie. Na wszystko przyjdzie pora!
- Przecież nic nie robię - oburzyła się sztucznie, słysząc słowa Fabiena. Przy okazji wbiła delikatnie paznokcie w ręce, którymi oplótł jej talię. Ot, takie małe, przyjemne powitanie.
Po tym ponownie przeniosła spojrzenie na siedzącą obok dziewoję. Jeżeli tak wyglądały pozostałe aniołki, to Madeleine mogła Bogu jedynie współczuć wyjątkowo spaczonego gustu. Jakkolwiek nawet ją lubiła, tak nie mogła zrozumieć metody notorycznego głodzenia się. Przecież każdy musi coś jeść, bez przesady. No, chyba że Hope można zaliczyć do grona nadgorliwych ascetów. Tylko, w takim razie, czemu nie mieszkała pod schodami szpitala, czy w jakimś równie interesującym miejscu?
- Naprawdę powinnaś wreszcie coś ze sobą zrobić. W innym wypadku choćby taki Asmodeusz nie zwróci na siebie uwagi. - Mówiąc to, pokręciła głową z zadumaniem. - Co ja mówię! Nawet Semyazza nie sprawi ci bachora. Co to za życie? Ach, zapomniałam. Wy, artyści, macie inne priorytety, co?
Gdyby tylko panna Henderson nie znajdowała się wówczas tak niebezpiecznie blisko Fabiena, ta rozmowa przebiegałaby zupełnie inaczej. Teoretycznie było to więc winą chłopaka, ale przecież łatwiej jest mówić podobne rzeczy tej dziewuszce. To całkiem zabawne.

http://psychiatryk.web-rpg.org

11Salon             Empty Re: Salon Wto Cze 07, 2011 12:03 pm

Hope Henderson

Hope Henderson

- Jeśli widziałeś kiedyś szkielet obrośnięty tłuszczem - odparła, nadal brnąc w swoich przekonaniach o wyglądzie własnej sylwetki. W tym wypadku była bardzo uparta i, akurat, gdzie przydałoby się, żeby uległa wpływom innych i zaczęła normalnie jeść, tu, o ironio, nic takiego nie następowała. Szła w zaparte. Głodówki były dla niej chlebem powszednim. Nie słuchała rad i nie wyglądało na to, by cokolwiek miało się zmienić w jej zachowaniu.
Gdy tylko Madeleine wpadła miedzy nich, Hope odsunęła się i widać było, że czuła się tu niepewnie i obco. Straciła całkowicie ochotę na przebywanie w tym pomieszczeniu i najchętniej wyszłaby stąd. Jednak to niegrzecznie tak iść bez powodu. A żadnej wymówki jeszcze nie wymyśliła. Toteż po prostu odsunęła się trochę od dwójki, która wyraźnie miała się ku sobie. Nawet Hope to widziała.
- Nigdy nie chciałabym mieć dziecka upadłego anioła - rzekła cicho. Potem jednak zdenerwowała się, gdy usłyszała, że Madeleine określiła ją mianem artystka. Dobrze wiedziała, co było piętą achillesową Hope, która marzyła o byciu artystką z prawdziwego zdarzenia, a którą nigdy nie będzie.

12Salon             Empty Re: Salon Wto Cze 07, 2011 1:34 pm

Fabien Scorringe

Fabien Scorringe

Słowa Hope brzmiały co najmniej tak, jakby do znudzenia częstowała nimi codziennie swoje odbicie w lustrze. Możliwe, że fundowała sobie takie poranki. Nim na dobre poczuła przypływ siły na kolejny dzień już karmiła się kolejnymi opiniami o swej domniemanej nadwadze, którą dostrzegała tylko i wyłącznie ona sama.
Fabien zawsze pozytywnie reagował na towarzystwo Mad, nawet jeśli przerywała mu jakiekolwiek rozmowę.
- Och, doprawdy ? - Zapytał, naśladując jej sztuczne oburzenie. Odruchowo zacisnął ręce mocniej na jej tali gdy poczuł jak jej paznokcie wbijają mu się w skórę. Aż strach pomyśleć jak wygląda nieprzyjemne powitanie w wydaniu Medeleine. W kłótnie dziewcząt postanowił się jednak nie wtrącać. Kobiety to kobiety, mężczyzna w takim starciu nie ma siły przebicia.
W milczeniu przysłuchiwał się jak brunetka rzuca imionami kogoś lub czegoś. Oparłszy głowę o ramię Mad, czasami przelotnie muskał wargami jej skórę. Stał się skojarzyć o czym też ona do Hope mówiła i gdyby nie fakt, że chuda istota łaskawie przybliżyła mu trochę tożsamość ów istot, nadal nie wiedziałby o co chodzi.
Pojęcia nie miał co sprawiło, że blondynka momentalnie przybrała groźny wyraz twarzy, lecz dokładnie widział, że Henderson ma swoje różne dziwactwa, które łatwo wyprowadzają ją z równowagi.
- Brawo Madeleine. - Pochwalił brunetkę, a słowa te wcale nie były złośliwe. - Jak nikt, potrafisz wyprowadzać innych z równowagi.
Święta prawda, Roux miała tą umiejętność opanowaną jak mało kto, co było godne podziwu.
- Nie irytuj się tak Hope, co jeśli stres tuczy ? - Zabrał dłoń z tali Madeleine, by powędrować nią do serca i złapać się za nie, wzdychając przy tym teatralnie.

13Salon             Empty Re: Salon Wto Cze 07, 2011 4:09 pm

Tosia

Tosia

Dziewczyna zdawała się w ogóle nie dostrzegać ani nie czuć gestów Fabiena, który raz po raz muskał ustami jej skórę czy mocniej obejmował. Była zbyt zaaferowana sprawą z Hope, chociaż cichy głos w jej głowie podpowiadał, że chyba powinna już jej odpuścić, bo jeszcze ta wpadnie w swoją sławetną furię i wówczas Madeleine kompletnie nie będzie mogła powstrzymać przed podsycaniem ognia. To aż zbyt zabawne!
- Jak to nie chciałabyś? Przecież to zaszczyt - fuknęła nagle, niespodziewanie nabierając więcej powagi i widocznej złości poprzez wygłoszone zdanie Hope. Całe szczęście, że równie szybko udało się jej uspokoić. - Chociaż... Patrząc na ciebie, nie wiem, gdzie by się ten bachor zmieścił. Lepiej go na to nie narażać.
Jak ona w ogóle śmiała tak bluźnić? Miała szczęście, że akurat Madeleine nie przyprowadziła ze sobą swych stałych kompanów. Gdyby to usłyszeli, mogliby mocno się zdenerwować takim lekceważeniem przez beznadziejną rasę ludzką, o wiele gorszą od nich samych. Gdyby wszystkie kobiety od zarania dziejów tak wybrzydzały w wyborze partnerów, nigdy nie powstałby choćby cudowny apokryf o współżyciu Istar i Semyazzy. Ile ta nędzna ludzkość by wówczas straciła!
Pacjentka spojrzała przez ramię na siedzącego obok Scorringe'a i wykonała teatralny gest, który miał przypominać półukłon. Wszystko w miarę jej możliwości, bo akurat wyjątkowo nie chciała podnieść tyłka i zrobić tego prawidłowo, jak na komplementowaną personę przystało. Trudno, tak też przecież nie było źle.
- Właśnie, co wtedy? Będziesz miała... Jak to było? Cellulit nawet pod oczami? - zarechotała delikatnie prześmiewczym tonem, po czym, bez żadnego ostrzeżenia, gwałtownie opadła na kolana Fabiena, opierając się oń plecami, natomiast nogi ulokowała wokół talii tegoż dziewczęcia.

http://psychiatryk.web-rpg.org

14Salon             Empty Re: Salon Wto Cze 07, 2011 6:36 pm

Hope Henderson

Hope Henderson

Oczywiście, że tak brzmiały. W istocie, było to prawdą. Obrazy podsuwane jej przez psychikę to jedno. Głos, który słyszała w swej głowie to drugie. Aż pod ich wpływem sama powtarzała sobie jesteś gruba, musisz ćwiczyć, nie możesz jeść, musisz schudnąć. Te słowa były dla niej jak mantra, jak motto życiowe, którym się kierowała i według którego żyła.
Sławetną furię? No, no, do tego brakowało jeszcze trochę. Ale tylko trochę, a, wbrew pozorom, nie było to aż tak dużo.
- Może i dla ciebie to byłby zaszczyt, ale nie dla mnie. Miałabym nosić w sobie diabelskie nasienie? Nigdy - odparła z całym przekonaniem o swej racji. Może na co dzień tego nie okazywała, ale ona nienawidziła wszelkiego zła i wierzyła w istnienie szatana, który te zło powodował. Dlatego też czuła, że całe jej życie było jedną wielką próbą, jakimś egzaminem, który zda albo i nie. Wolałaby go zdać. Chciała go zdać.
Bluźnić? Prędzej to słowa Madeleine były bluźnierstwem, występkiem przeciwko Najwyższemu. I co, Hope miała wybrać kogo popadnie, nawet samego szatana tylko dlatego, że nikt się do tej pory nią nie zainteresował? Miała upaść tak nisko?
Spojrzała akurat na tę dwójkę (wcześniej gapiła się w ścianę, wydając się jakby nieobecną) i tylko utwierdziła się w tym, że ona tu nie pasowała. I powinna stąd wyjść. Natychmiast. I już miała to zrobić, ale sama Madeleine na to jej nie pozwoliła swym ruchem. Teraz nie mogła dyskretnie się usunąć, musiałaby zrzucić dziewczynę na ziemię. A aż tak brutalna nie była.
Boże, dlaczego pozwalasz im na to? Dlaczego mi to robisz?

15Salon             Empty Re: Salon Wto Cze 07, 2011 7:12 pm

Fabien Scorringe

Fabien Scorringe

Dyskusja pomiędzy dziewczynami wydawała się Fabienowi niezwykle zabawna, wręcz komiczna toteż z jego twarzy nie znikał szeroki uśmiech. Oburzenia Mad nie zrozumiał ani trochę, tak samo zresztą jak niechęci do płodzenia dzieci z demonem. Uznał jednak, że to nieważne bo rozrywka jaką dostarczała mu dyskusja obu kobiet była świetna. No proszę, zestawienie dwóch światów, uznającej dobro Hope i wielbiącej zło Madeleine. Scorringe nie opowiadał się po żadnej ze stron, zwyczajnie znajdował się po środku. Nie wierzył ani w istnienie boga ani w szatana. Wyznawał jedynie potęgę człowieka, choć na jego głupocie zawiódł się już tyle razy.
Nie zdążył nawet zareagować, a brunetka już rzuciła się na jego kolana, mało delikatnie, przez co w pierwszym momencie stęknął cicho, wiercąc się pod nią przez krótki czas. Biedne kolana Fabiena, taka gwałtowność osłabi jego stawy. Postanowił nie narzekać i ze stoickim wręcz spokojem przyjąć to co mu dano, a obecność Roux jeszcze bliżej niego była jednym z lepszych niespodzianek, zdecydowanie.
Odrobinę żal zrobiło mu się Hope w momencie gdy biedna zamilkła i wydawała się zdezorientowana zaistniałą sytuacją. O dziwo, nie miał zamiaru już stawać w jej obronie. Chcąc nie chcąc, popierał brunetkę całym sobą bo miała trafne argumenty - była Madeleine Roux, za którą Fabien szalał.

16Salon             Empty Re: Salon Wto Cze 07, 2011 7:54 pm

Tosia

Tosia

Słysząc kolejne słowa padające z ust jej rozmówczyni, Madeleine przekręciła lekko głowę, jakby chcąc tym sposobem zaakcentować swoje względne niedowierzanie w owe wyznanie. Jakim, cholera, cudem, ta dziewoja jeszcze nie spłonęła od takich zapewnień, będących zwyczajnym bluźnierstwem, szramą na honorze wszystkich jakże potężnych demonów? Czemu godzili się na takie traktowanie przez zwyczajną, nic nie znaczącą anorektyczkę? Chociaż, gdyby spojrzeć na to z drugiej strony... Była właśnie "nic nie znaczącą anorektyczką". Nie stanowiła żadnego zagrożenia, a jej zdanie nie było liczone, brane pod uwagę. Słowa były puste, pozbawione jakiejkolwiek mocy. Podobnie jak wielu innych, mogła bredzić co jej tylko ślina na ten język przyniesie. Tak, na pewno tak właśnie było. Roux aż przytaknęła sobie z pełnym przekonaniem o własnej racji i rozchmurzyła się nieznacznie, przy tym dochodząc również do cennego wniosku, że nie warto kontynuować dyskusji na ten temat. Prędzej czy później i tak okaże się, kto nie był w błędzie, choć na dobrą sprawę było to już teraz kwestią nadmiernie oczywistą.
Po chwili podniosła się na łokciach i wyciągnęła rękę w stronę Hope, chwytając ją za ramię. Uścisk nie był przesadnie silny, ale wystarczająco, by pozbawiona energiczności dzieweczka nie mogła tak szybko się wyswobodzić. Szczególnie, że Madeleine wcale nie dała jej czasu na reakcję - po prostu pociągnęła ją do przodu w taki sposób, by ta wylądowała na niej samej. Jak słodko! Wyszczerzyła białe zęby w niespodziewanym, odrobinę nieprzewidywalnym uśmiechu i przeniosła spojrzenie na Fabiena, którego kolana były teraz wystawione na podwójną próbę wytrzymałości. Albo jedną i pół. W końcu Henderson nie ważyła zbyt wiele.
- Hej, panie Scorringe, jak się bawisz? - zagadnęła zupełnie swobodnie. - Nie sądzisz, że jest urocza, kiedy się denerwuje? - Zadając to pytanie, znów skierowała wzrok na Hope. Tak na wszelki wypadek przytrzymywała ją, by nagle nie odskoczyła, czy coś.

http://psychiatryk.web-rpg.org

17Salon             Empty Re: Salon Sro Cze 08, 2011 11:14 am

Hope Henderson

Hope Henderson

Och, oczywiście, że była nic nieznaczącą anorektyczką, bo kimże innym mogłaby być? Widać taki był los. Taką miała drogę do przejścia przez swoje życie. Jaką wyznaczył jej Bóg. Bo to On był tym, który rządził światem i gdyby tylko chciał, to zrobiłby z upadłymi aniołami, co tylko by chciał. Mógłby ich zniszczyć od razu, ale Hope wierzyła, że On po prostu chce, żeby wszyscy się nawrócili na łono Pańskie. Pamiętała dobrze ustęp z Ewangelii, który przedstawiał kuszenie Jezusa Chrystusa na pustyni. Pamiętała dobrze, jak Pan odpierał wszelkie pokusy, by pokazać, że szatan nie miał na nim żadnej władzy. Żadnej. Bo to Bóg miał władzę najwyższą. Jednak, gdzie jej do samego Pana? Jej, słabej? Trzcinie na wietrze? Ulegała zbyt łatwo i nawet w tym przypadku, odpowiednio zachęcona, mogła się poddać. Słaby człowiek, bardzo słaby.
Nie mogła zaprotestować przeciwko poczynaniom Madeleine nawet, gdyby chciała. Po prostu to działo się wszystko tak szybko, że nie minęła minuta, a ona znajdowała się teraz na dziewczynie. Co niezbyt jej się podobało, ale nie miała możliwości ucieczki, bo była zbyt mocno przytrzymywana. Ona nie miała zbyt wiele siły, nigdy jej nie miała.
Bała się tej dziewczyny w tym momencie. A nie zawsze tak było. Ona nie znosiła tej nieobliczalności, tej niepewności. Wolała mieć wszystko zaplanowane i nie była zadowolona, gdy jej plany nie wypalały.
- Nie mów o mnie, jakby mnie tu nie było - poprosiła, choć raczej nadaremnie. Ale pozostaje wiara w to, że się uda, prawda?

18Salon             Empty Re: Salon Sob Cze 11, 2011 5:08 pm

Fabien Scorringe

Fabien Scorringe

Fabien zdążył przywyknąć już do ciężaru Madeleine i jej obecność na jego kolanach z czasem przestała być nawet odczuwalna. Brunetka była zresztą szczuplutka, nie ważyła wiele. Gdy ścisnęła ramię Hope i pociągnęła ją w swoją stronę, by w efekcie blondynka dołożyła mu ciężaru, Fabien nie zdążył nawet zareagować czy nawet cokolwiek powiedzieć. Dopiero z czasem stęknął cicho. Henderson ważyła tyle co nic, aczkolwiek patyki chłopaka nie były aż tak wytrzymałe żeby bez żadnych protestów utrzymać dwie kobiety, nawet jeśli były leciutkie. Co też Madeleine do głowy strzeliło ? Musi kiedyś zafundować jej rozrywkę w postaci kilku osób gnieżdżących ci się na kolanach.
- Cudownie. - Odparł ironicznie, krzywiąc się nieznacznie. Zabawa była przednia, nie ma co. Jednakże sposób na dwie dziewoje Fabien odnalazł, doskonały zresztą. Począł się niemiłosiernie wiercić i bardzo niekulturalnie zepchnął z siebie obydwie, coby sobie nie myślały, że mogą go tak zadręczać. - Hej Roux, jak się bawisz na ziemi ? - Zapytał równie swobodnie, uśmiechając się wesoło. Wszak zrzucenie z siebie niepotrzebnych kilogramów potrafi człowieka wprawić w dobry humor.
- Jesteś nieuprzejma Mad, nie pomijaj obecności Hope. - Upomniał ją, ostrzegawczo machając w jej stronę palcem, tak jak to matki małym dzieciom uświadamiają, że czegoś nie wolno.

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 1]

Similar topics

-

» Salon
» Salon
» Salon
» Salon

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach